Źródło: http://tanuki.pl/news/299415‑letnia Kaoruko Moeta, na co dzień jest licealistką, a w wolnych chwilach zajmuje się tworzeniem mang. Gdy ląduje na końcu rankingu twórców, Chaos (takim pseudonimem posługuje się Moeta) daje się namówić swojemu redaktorowi do zamieszkania w dormitorium dla mangaczek. Od tej pory dobrym słowem i wsparciem będą jej służyć: Koyume Koizuka, specjalizująca się w mangach shoujo, Ruki Irokawa rysująca młodzieżowe romanse oraz Tsubaka Katsuki – autorka mang shounen.
Seria należąca do typu anime określanego w zachodnim internecie jako CGDCT (Cute Girls Doing Cute Things). Patrząc na tematy, jakie dotychczas miałem tu szczęście lub nieszczęście założyć najbliżej jej do New Game. Nawet jest tu niezbyt pasującą na swój wiek protagonistka, tym razem nawet zachowaniem (co jest jak zwykle w takich historiach źródłem uwag ze strony otoczenia).
Seria pozbawiona jakikolwiek ambicji (Yuru Camp rysowania mang to raczej nie jest i nie będzie), ale można się czasem nieźle uśmiać jak lubi się mangowy humor wychodzący z samego bytowania postaci ze sobą nawzajem i robienia czegoś razem. Polecam, aczkolwiek osoby, które mają słabe zęby muszą uważać. Słodyczy tutaj dużo, zwłaszcza główna bohaterka to taka chodząca landrynka (powiedziałbym, w jakim kolorze, ale wtedy zabrzmiałoby to co najmniej dwuznacznie - przynajmniej dla osób, które urodziły się pod koniec lat 80 i śledzili wieczorną telewizję koło 2000 roku ).
Z czterech odcinków jak na razie najbardziej podobał mi się trzeci i czwarty.