Wątek gospodarczy

[Karol]

Zacznijmy od tego, że "Solidarność" przygotowała projekt ustawy zakazującej handel w niedzielę bez konsultacji z pracownikami supermarketów. Ja jestem zdania, że taki zakaz można narzucić, jeśli sami zainteresowani wyrażą taką chęć, a podpisy zbierano pośród przypadkowych osób - podpisali się nawet moi rodzice (a bardzo różnimy się poglądami), z których żadne nie pracuje w handlu. To tak jakbym ja miał decydować o sposobie wykonywania pracy, o której nie mam pojęcia. Czy nie można najpierw stworzyć instrumentu prawnego, który pozwoli zorganizować ogólnopolską ankietę pracowniczą, w której anonimowo i jednocześnie z zachowaniem konkretnych procedur sprzedawcy zadecydują w jakie dni tygodnia chcą pracować?

Chciałbym zwrócić uwagę, że osoby pracujące w handlu wybierając swój zawód (bądź jeśli to była jedyna opcja pracy, bo cóż takie czasy) raczej wiedziały/wiedzą, na co się piszą. Handel w niedzielę na targowicach, sklepach wielkopowierzchniowych czy w małych sklepikach odbywa się od dawna, a obecność samych pracowników wynika z ich wyboru. Niezależnie od sytuacji na rynku pracy, nikt nie zmusza nikogo do siedzenia w niedzielę za ladą, zawsze można szukać pracy w innym zawodzie, a znam też takie osoby, dla których bycie sprzedawcą to szczyt marzeń.

Tutaj artykuł, o którym mówiłem:
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/30704 ... -benzynowe

Dla mnie nie ma mniej lub bardziej ważnych zawodów - no każdy robi to, co do niego zależy. Ktoś musi być lekarzem, ktoś inny operatorem CNC, a jeszcze ktoś inny sprzedawcą... Wszystkie z powyższych funkcji mają różny system pracy, wynagradzania, wszystkiego, a jednak wszystko jest pracą na rozwój i utrzymanie bytu społeczeństwa.

Jeszcze przytoczę artykuł Polskiego Radia, który nawinął mi się jako pierwszy z brzegu, opisujący, w których krajach obowiązuje zakaz handlu:
http://www.polskieradio.pl/42/273/Artyk ... obowiazuje

Wynika z niego, że całkowity zakaz dotyczy w zasadzie tylko Niemiec (tych znienawidzonych przez Jarosława) i Austrii. Reszta krajów wprowadziła tylko częściowe restrykcje - ograniczenie pracy w niedzielę do kilku godzin, wybór kilku niedziel w roku lub pierwsze niedziele miesiąca, w których normalnie można handlować.

Kabaretem jest fakt, że "Solidarność" reprezentująca polskich pracowników (m.in. hipermarketów i supermarketów) stara się im dokopać ryzykując zwolnieniami, a reprezentuje interesów sklepikarzy, którzy w niedzielę mogą nam zaoferować świeże, ale co najwyżej piwo z lodówki.

Jeszcze jedna rzecz: pracownicy sklepów wyrabiają średnio 160 godzin miesięcznie, adekwatnie do etatu. Dlaczego muszę wysłuchiwać od swoich znajomych z pracy, że tak bardzo walczyli w latach 80-tych o wolne soboty, a dzisiaj znów muszą w nie pracować? "Solidarność" nie zajmuje się kwestią dodatkowych dni pracy u całej rzeszy Polaków (a jest ich dużo więcej niż samych sprzedawców), nie interesuje ich też kodeksowe wynagradzanie za przepracowane nadgodziny. Zdaje się, że inni pracownicy także chcieliby spędzać weekendy w domu lub być odpowiednio wynagradzani za łaskę (bo inaczej nie można nazwać pracy w soboty) wobec pracodawców, a płacenie dodatkowego 50% do dniówki nie jest adekwatne do "poświęcenia" ze strony pracownika.

[Jantar]

Przede wszystkim trzeba się zastanowić czemu zakaz ma służyć.

Tylko, że PiS jasno powiedział, czemu zakaz ma służyć: żeby więcej ludzi do kościołów na msze chodziło, zamiast na zakupy do marketów. Bo drugi powód, żeby "spędzać czas z rodziną" jest pustym gadaniem, bo i do takiej Galerii chodzą całe rodziny, zwłaszcza jeszcze do takich centrów, gdzie jest i kino, i mnóstwo różnych kawiarni, czy innych atrakcji (np. łódzka Manufaktura). No i trzeci powód, że dzięki temu zakazowi mniejsze sklepy i sklepy osiedlowe wreszcie będą mieć zarobek, czyli polscy kupcy dostaną szanse. W ścisłej konkurencji z marketami przy wysokich marżach polskich kupców wiadomo, że sklepy na ogół świecą pustkami klientów. W pobliskich mi pawilonach dawno zlikwidowali spożywczy, bo ceny mieli wysokie i ciągle pusto było (od jakiegoś czasu jest tam Rossman), a prywatne delikatesy całodobowe ratują się jeszcze sprzedawaniem na miejscu przygotowywanych potraw (garmaż i to naprawdę bardzo dobry - codziennie są dość długie kolejki, a przed świętami są zapisy i na 2 tygodnie przed już nie przyjmują zamówień).

[Pawel]

Niektórzy nie rozumieją, że handel w niedzielę jest nam potrzebny - w końcu są pewne zawody, które nie mogą sobie odpuścić nawet jednego dnia w tygodniu, m.in. lekarz, policjant, strażak, pracownik energetyki, kierowca MPK czy nawet sprzedawca na Statoil.

No to niech zmienią zawód i idą pracować do sklepu to będą mieli wolne niedziele (według tej propozycji oczywiście, która i tak pewnie nie przejdzie).

Sam pracuje w weekendy po 12 godzin a dzięki temu mam czasem nawet i 3, 4 dni wolnego w tygodniu i nie narzekam.

[Tradycjonalista]

Wolne niedziele nie zrujnują handlu, ale ja również wierzę że ta propozycja nie przejdzie. W końcu tylko W republikach Niemieckiej i Austriackiej obowiązuje całkowity zakaz handlu w niedzielę.
http://gospodarka.dziennik.pl/news/arty ... zamet.html

[Karol]

Niemcy teraz nagle bierzemy za przykład?

[Tradycjonalista]

Oczywiście że nie. Za przykład powinniśmy brać pozostałe kraje UE + USA.

[Pawel]

Niemcy teraz nagle bierzemy za przykład?

A kto powiedział że tam wszystko jest złe?

[Karol]

Partia rządząca jeszcze nigdy ich nie pochwaliła. Portale prawicowe także

[AtoMan]

Handel w niedzielę na targowicach

I ty się dziwisz, że chcą to zdelegalizować

[Tradycjonalista]

Rafalska: Polacy z Wysp są cenni. Szykujemy dla nich zachętę do powrotu. I na co rządzący liczą? Że Polacy wrócą do kraju? Różnica w zarobkach i poziomie życia w Wielkiej Brytanii i w Polsce mówi sama za siebie.
http://tvn24bis.pl/z-kraju,74/elzbieta- ... 74313.html

RPP pozostawiła stopy procentowe bez zmian. Główna Stopa nadal na poziomie 1,5%. Mam nadzieję że za miesiąc pierwsza w tym roku podwyżka stóp procentowych.

[Tradycjonalista]

Przyszłoroczna podwyżka wynagrodzeń do 2000 zł to tak naprawdę ratowanie ZUS-u. A kto za to wszystko zapłaci? Przede wszystkim przedsiębiorcy. Tylko o tym nie mówi się w radiu i telewizji.
http://natemat.pl/189887,daliscie-sie-n ... adkiem-zus

[mateusz_71]

Tylko o tym nie mówi się w radiu i telewizji.

W Wydarzeniach wspomniano o tym .
Btw. pan Tomasz Molga strasznie spłycił ten temat, tworząc artykuł o jednym skutku (negatywnym) podwyższenia płacy minimalnej.

[Tradycjonalista]

Obawa o budżet jest uzasadniona. Rząd rozdaje pieniądze na lewo i prawo, "500+", waloryzacja, podwyżka wypłat do 2000 zł, a skąd na to środki w budżecie? Czy tylko ze zwiększania deficytu? Nie dziwię negatywnemu podejściu pana Tomasza Molga.

[Jantar]

Jak to, skąd pieniądze? Ze pożyczek, np. od Międzynarodowego Funduszu Walutowego, z Banku Światowego. Ale te pożyczki trzeba będzie kiedyś spłacić. Tymczasem nasz dług publiczny rośnie w galopującym tempie. Więcej o długu publicznym tutaj:

http://next.gazeta.pl/next/7,151245,206 ... BoxBizLink

[Tradycjonalista]

Żadne zaskoczenie. A dlaczego prąd podrożał o jakie 100% ? Również dla zrealizowania obietnic wyborczych PIS-u.