Izrael postawił na coś awangardowego. Trochę zalatuje kiczem, ale w dobrym wydaniu. Jest w tym utworze trochę szaleństwa. Jestem ciekawy występu na żywo.
Utwór Julii z Rosji jest o wiele lepszy od ubiegłorocznego. Przyjemna ballada, która będzie wysoko.
Bułgaria wypada tajemniczo i mrocznie. Jest dla mnie o wiele lepsza niż ubiegłoroczna propozycja, która kompletnie do mnie nie przemawiała.
Izrael moim zdaniem jest znakomity, duże pozytywne zaskoczenie. Na razie jest 1 u buków, co na dobrą sprawę może mu bardziej zaszkodzić niż pomóc, wystarczy spojrzeć na zeszłoroczne Włochy. Żeby ostatecznie Netta mogła zawalczyć o podium musi być na scenie ciekawe show, bo sam utwór tego wymaga, rok temu Francesco pewny wygranej wyszedł na scenę z gorylem z teledysku i zdecydowanie czegoś zabrakło, chociaż ja akurat fenomenu tej piosenki nigdy nie rozumiałem.
Tymczasem piękna propozycja z Litwy została wczoraj wybrana:
Po sukcesie w 2016, porażce w 2017, według mnie teraz znów pora na sukces, a miejsce w czołowej piętnastce już takim sukcesem będzie.
W tym występie akurat słabo to widać, ale scena litewskich preselekcji robi ogromne wrażenie, według mnie jest bardziej spektakularna nawet od tych w krajach skandynawskich, gdzie Eurowizja to duże święto.
Biorąc pod uwagę udział państw, które niemal automatycznie przechodzą do finału, to nasz czwartkowy półfinał jest o wiele trudniejszy, natomiast to we wtorkowym zapowiada się wyższy poziom. W pierwszym półfinale będzie święto muzyki, w drugim polityka, takie jest póki co moje zdanie.
Jeżeli interesowałby kogoś wygląd litewskiej sceny w pełnej okazałości, to bardzo dobrze jej możliwości oddaje gościnny występ reprezentantki Finlandii, prywatnie jednej z moich faworytek:
Ja myślę, że zwycięzca Eurowizji ukryty jest gdzieś w naszym półfinale. Dlaczego? Od 2008 wygrywa w finale kraj w który jest też w naszym półfinale. Może to jest dziwne ale tak jest.
Również ostatnio zwróciłem na to uwagę. Nie obraziłbym się za trzecie zwycięstwo Szwecji w tej dekadzie, prezentacja sceniczna robi wielkie wrażenie, a to przecież o to też w Eurowizji chodzi. Natomiast głównym powodem tego, dlaczego miło byłoby zobaczyć ponownie Grand Prix w rękach Szwedów jest fakt, że organizowane przez nich Eurowizje, a zwłaszcza ta w 2016 roku, stoją na naprawdę najwyższym poziomie. Jest wielka rozbieżność w tym jak konkurs wyglądał w 2015 i 2017, a jak w 2016 roku.
Niesamowicie przygnębiające... Litwa, państwo wielkości jednego z naszych województw produkcją telewizyjną miażdży imprezę w holu. W TVP jest aż tak źle?
Módlmy się o wyjście z półfinału. Każdy kolejny wyłaniany reprezentant jest zwyczajnie lepszy od tej klubowej potupanki "Light Me Up".
Izrael moim faworytem, tzw. SZTOS! Niestety polityka w wypadku głosowań SMS będzie decydująca, nie zwycięży.
Moje TOP 5:
1. Francja
2. Grecja
3. Izrael (1. nie uwzględniając politycznych zawirowań)
4. Szwajcaria
5. Ukraina
Półfinał jaki nam się przytrafił, ale też i innym państwom, które z dobrymi kompozycjami na tym ucierpią, sprawia że już 11 miejsce w nim będzie sukcesem. Niemniej liczę i mocno zaciskam kciuki za jak najwyższe miejsce dla Polski.
Utwór Grecji ma tak piękny, inspirujący podkład muzyczny, że sam mam ochotę usiąść i napisać do niego polski tekst.
Warto odnotować, że po sukcesie Salvadora, który zwyciężył śpiewając w ojczystym języku, wiele państw w tym roku zdecydowało się na podobny ruch.
Grecy wykonali kawał dobrej roboty. Kawał dobrej roboty w wersji studyjnej wykonał także Auto-Tune. Obstawiam mierny występ live wokalistki. No ale póki co oceniajmy materiały z oficjalnego kanału konkursu. Obym się mylił. Kompozycja wybitna.
Salvador to dla mnie taki portugalski Grzegorz Turnau. Piękno zawarte w prostocie i wybornym głosie. Może i u nas jeszcze kiedyś ambitniejsza muzyka wkroczy na salony - czyt. do ramówki publicznego nadawcy. Oby...
Piosenka z Izraela robi obecnie jakąś furorę na świecie. Bardzo mnie cieszy taki alternatywny obrót sprawy, won jak najdalej z Włochami i innymi "soczystymi dźwiękami". Salvador jest wyjątkiem i o drugiego Salvadora będzie ciężko, kopiowanie jego stylu to najgorsze co którykolwiek tegoroczny kandydat mógłby sobie wyrządzić.
Bo właśnie o to chodzi. Miarą wielkości artystycznej jest oryginalność, niepowtarzalność i umiejętność dopasowania się do nastrojów odbiorcy.
Taką wielkość zdecydowanie jako jedyny prezentuje w tym roku Izrael.
Kasacz pisze:Ja myślę, że zwycięzca Eurowizji ukryty jest gdzieś w naszym półfinale. Dlaczego? Od 2008 wygrywa w finale kraj w który jest też w naszym półfinale. Może to jest dziwne ale tak jest.
Oby nie był to Rybak bo kiepsko by było gdyby znowu wygrał dla Norwegii. Prędzej tu bym stawiał na sąsiednią Danię lub ewentualnie Łotwę albo Polskę