Seria o młodocianych początkujących superbohaterach, którzy chodzą do szkoły przygotowującej do bycia herosami. Piękne zlewanie się japońskich motywów odpowiednich dla seriali typu Dragon Ball z motywami występującymi w komiksach Marvela czy DC - anime pokazujące jak bardzo są to pokrewne media . Dawno przy żadnej historii z gatunku "bitewny shonen" nie bawiłem tak dobrze, jak przy tej serii. Daleko do niej takiemu Dragon Ball Super czy nieszczęsnym pompatycznym Naruto czy Bleach.Współczesność. Codzienna rzeczywistość, która różni się od naszej jedynie tym, że wielu ludzi posiada nadprzyrodzone zdolności zwane „darami”. Nie wszyscy używają ich, by czynić dobro, jednakże wszędzie tam, gdzie uderza zło, pojawiają się bohaterowie! Przed Wami opowieść o chłopcu imieniem Izuku Midoriya, który nie posiada żadnych mocy, ale przepełniają go marzenia…!
Boku no Hero Academia oferuje bardzo prostą, szczerą, młodzieńczą historię o superbohaterach, dostajemy szereg shonenowych motywów (marzenia, rywalizacja, przyjaźń, "od zero do bohatera"), ale produkcja kondensuje to wszystko do konkretów unikając tym samym wpadania w banał i sztuczną patetyczność. Seria ma na tą chwilę dwa sezony (łącznie 38 odcinków), od kwietnia poleci trzeci (25 odcinki), a w przygotowaniu jest jeszcze film kinowy. Tak jak w przypadku Dragon Balla dostajemy podział na eventy, przy czym sagi trwają tu od kilku do kilkunastu epizodów, dzięki czemu nie ma tu uczucia przeciągania. Żadnych długich walk czy retrospekcji o dawnych przeżyciach postaci - fabuła cały czas idzie w przód, zachowując jedno tempo. Seria unika jak na razie powtarzalności, każdy odcinek jest inny i ich przebieg ma wpływ na dorastanie postaci.
Jeśli chodzi o tych ostatnich - pomimo tak ograniczonego czasu antenowego serial wytworzył ogromną gamę różnorodnych bohaterów: nie ma ani jednego kolegi z klasy protagonisty, którego nie znalibyśmy z imienia, osobowości, mocy - w zasadzie każdy z nich dostaje swoje 5 minut, jeśli nie w tym konkretnym evencie to w innym. Do tego dochodzą dobrze ukazani nauczyciele - doświadczeni herosi, kilku uczniów z innych klas, paru ulicznych wojowników o sprawiedliwość oraz oczywiście villain-ów. Serii bardzo pomaga motyw umiejętności, jakie posiadają poszczególni bohaterowie, a autor mangi bardzo postarał się, aby były bardzo dziwne, jak też aby sami bohaterowie mieli dziwne ksywki. Dostarcza to masę humoru.
Moim ulubionym cudakami są:
-Best Jeanist - Midnight Bardzo podoba mi się główny bohater. Na starcie zdawał się być bojaźliwym wymoczkiem typowym dla shonenów, ale zaskakująco szybko staje się najbardziej cool postacią w całym anime. Wszystko przez to, że ma bardzo ograniczone moce, więc musi sporo nagłówkować się, aby osiągnąć swoje cele. Jego wyczyny są zawsze ekstremalne, ale nie można im odmówić pomyślunku. Świetnie to połączono z jego nerdostwem. Podoba mi się, jak protagonista w jednej scenie ma wystraszoną twarz, aby w drugiej mieć wściekłą serious face. Generalnie trudno mu nie kibicować.
Także jego "rywal" jest też dość ciekawy - mimo, że też chce zostać wielkim herosem to jego osobowość bardziej pasuje do łotra. Chociaż jest silniejszy od głównego bohatera to często uchodzi za żałosnego - w jego zachowania nabijają koledzy z klasy. Co zaskakuje często jest spychany w fabule na bok przez inne postacie przez co jak ktoś go nie lubi dostaje ogrom innych ciekawych charakterów. Podoba mi się też mentor protagonisty All Might ("or majto" ;p), który jest takim Supermanem/Kapitanem Ameryką tego świata, a tak naprawdę ma coś z tego względnego dobrotliwego na pierwszy rzut oka "przygrywa" jakim jest jego uczeń, dzięki czemu ich relacje wychodzą bardzo uroczo . Nie mogę doczekać się, jak jego los potoczy w trzecim sezonie. Generalnie o masie przedstawianych tu postaci można byłoby powiedzieć coś ciekawego. Seria zrobiła w 38 odcinków coś, co Dragon Ball zajęło setki epizodów - multum bohaterów, na których ci zależy - mniej lub bardziej. W sumie na tym tle słabiej wypadają przeciwnicy dobrych charakterów (przypadłość kinowego Marvela?), niemniej i wśród nich pojawia się jedna perełka o ksywce Stain - honorowy, ale bardzo okrutny villain o własnym mocnym, w jego perspektywy szlachetnym, światopoglądzie. Niejako właśnie wokół sensu i formy istnienia superbohaterów w tej rzeczywistości zaczyna kręcić się seria - ciekawe, w jaką stronę pójdą te motywy.Na razie podoba mi się strona w którą rozbudowywany jest tu świat. Jako, że nie jest to tasiemiec, a anime nocne to i jakość wykonania animacji jest bardzo wysoka. W sumie jak przychodzi co do czego sekwencje walk nie ustępują One Punch Man i zdarza się tu oglądać niektóre akcje z rozdziawioną gębą. Jak wcześniej powiedziałem - każda z postaci ma tu własne indywidualnie umiejętności, a że nie tylko nie są one równe, a czasem bardzo drastycznie pomagają jednej ze stron to nie tylko główny bohater musi kombinować. Zresztą seria uzmysławia nam, że są też tu bohaterowie, którzy w ogóle nie mają żadnych mocy, a swoje superbohaterstwo opierają na wynalazkach Na koniec mojego podniecania (wynikającego z tego, że połknąłem całą serię w cztery dni) - trailer 3. sezonu