Odcinek #67 -
Widać, że seria poszła w nieco mroczniejszy ton. We wcześniejszych sezonach nikt nie ginął, a przynajmniej tak dosadnie (pamiętam w sumie tylko jedną scenę z Togą i jakimś zadźganym facetem). Teraz pojawił się nowy antagonista, który w przeciwieństwie do standardowej "szajki gimbusów" nie patyczkuje i dekoruje ludźmi ściany. Czuć, że Deku nie przeżyłby z nim spotkania z jego dotychczasowym prostym, żywiołowym usposobieniem jak to było przy wcześniejszych mieszaniach się w różne sprawy. Na szczęście na razie ten motyw został odwiedziony wątkiem konfliktu wewnętrznego u protagonisty. Wyborem, czy trzymać rozkazów, bądź własnych zasad.
Spodziewałem się, że skończy się na budującej się rozmowie z All Mightem, po której Deku stwierdzi, że powinien kierować się własnym sumieniem, lub dlaczego go wybrał, a tutaj niespodzianka, temat dyskusji skręcił na zupełnie inne tory
Minął jakiś rok od poprzedniego sezonu, a zacząłem zastanawiać się, czy BnHA to naprawdę tak dobra seria jak ją zapamiętałem. W końcu motywy, które pojawiają się tutaj były już przerabiane w większości na kartach mang czy komiksów amerykańskich, więc nie ma powodu do zachwytów, prawda? Prawda?
A potem przychodzi odcinek taki jak ten, gdzie mamy dramatyczną scenę z nie tak znowu zaskakującym sekretem i jedno można powiedzieć - studio robi fenomenalną robotę, sprzedając patetyczność i łzawość tego momentu animacją, kolorystyką scen i muzyką. Ostatnio takie emocje i satysfakcję miałem podczas 50 odcinka, a tutaj nawet nie było sekundy walki. To także zasługa autora mangi, który wykreował wspaniałą relację mentora i ucznia, z którą odbiorca nie chciałby się pożegnać. To są ci ideowi, legendarni superbohaterowie, których w takim komiksowym Marvelu już za bardzo nie ma na skutek 5 dekad angażowania postaci w durne, różne brudy.
Scenka końcowa też na plus - autor mangi (twórcy anime?) wiedzą, jak nie przeszarżować. Na pewno po odcinku zaczęłaby się analiza sytuacji przez widzów, tymczasem zrobił to za nich zawsze myślący za dużo i po przodu Deku - jego pomysł najwyraźniej nieszczególnie przypadł do gustu All Mightowi i trudno mu nie dziwić się. Są rzeczy, których każdy wolałby nie wiedzieć
Wszystko razem poukładane wyszło naturalnie - najpierw emocje u bohaterów, a potem uspokojenie i racjonalna próba analizy problemu
