
Fabuła:
Jak po opisie widać takie drugie anime Naruto, ale tym razem z magią w tle. Ogromna ilość klisz znanych z innych serii battle shonenowych (niejasne pochodzenie i początkowa słabowitość protagonisty, rywalizacja z przyjacielem, chęć zostania "tym najlepszym" - od zero do bohatera, kretyńskie ubrania niektórych postaci itd.). Mogą one irytować widzów mających dość tego typu zagrań (ale jeśli lubisz nadal Naruto lub masz te 10-15 lat to nie powinny ci tak przeszkadzać), w tym mnie - w pewnym momencie nawet porzuciłem Black Clover zmęczony wtórną fabułą i jakością animacji (po tym, jak Toei zaprzestało emisji Dragon Ball Super - Pierrot odzyskał jak dla mnie tytuł studia abominacji artystycznej anime).Dwójka niemowląt - Asta i Juno zostali porzuceni pod tym samym kościołem w tym samym dniu. Wychowywani razem jako dzieci, dowiedzieli się o "Czarodziejskim Królu" - tytule dawanym najsilniejszemu magowi w królestwie - i obiecali sobie, że będą rywalizować o tą pozycję. Jednak podczas, gdy dorastali, zaczęła uwidaczniać się różnica między nimi. Podczas, gdy Yuno jest zdolny używać magii z niesamowitą mocą i kontrolą, tak Asta nie posiada w sobie żadnej magii i desperacko próbuje obudzić w sobie moce przez trening fizyczny.
Kiedy osiągają wiek 15 lat, Yuno przywołuje spektakularną osobistą księgę Grimoire z czterolistną koniczyną, w międzyczasie Asta nie otrzymuje nic. Jednak po tym, jak Yuno zostaje zaatakowany przez maga Lebuty, którego celem jest skradzenie jego księgi. Asta próbuje walczyć w obronę "brata". W desperacji osiąga to o czym marzył - 5-koniczynkową księgę Grimoire o nazwie "Black Clover".
Plusem jest za to fakt, że główny bohater staje się dość szybko badassem - na podobnej zasadzie jak w Boku no Hero Academia, gdzie bohater też musi nieco inaczej walczyć ze względu na specyficzne możliwości i ich ograniczenia, ale przez to jego walki są najbardziej żywiołowe. Także w przeciwieństwie do Naruto nie ma tu takich ciągnących się w nieskończoność retrospekcji o smutnej przeszłości i towarzyszących im smutnych nut kompozytorów Toshio Masudy czy Yasuharu Takanashi

Otóż kilka tygodni temu byłem chory i miałem tylko siłę leżeć w łóżku - jako, że lubię japońską animację to wolę ją oglądać na dużym ekranie. Na tablet lepiej zostawić coś potencjalnie... brzydkiego, nie jeden syf obejrzałem w ten sposób

W sadze Świątyni Dna Morskiego (odcinki 40-50) odbywa się długa walka z jednym potężnym przeciwnikiem - dość pomysłowa, bo wykorzystująca umiejętności wszystkich członków Black Bulls (najgorszego oddziału magów królewskich, do których dołącza Asta na początku serii). Także podczas tej długiej bitwy widz poznaje przeszłość większości postaci z tej grupy (niektóre zostały zaprezentowane już wcześniej). Wszystko ładnie wkomponowane w akcje i ostatecznie formuje się z tego coś, czego brakowało mi od początku anime. Wspólnej motywacji postaci, więzi między nimi. Wreszcie niezbyt pasujący do reszty społeczności magów osobowości łączy coś większego niż pracowanie pod skrzydłem jednego bossa. Zrobiła się z tego sympatyczna rodzina przygrywów. Jest to ważne dla kolejnej aktualnie trwającej części historii, gdzie bohaterowie starają się pomóc jednemu z członków ich drużyny (znowu klisza). Nawet te głupie stroje nie są juz tak irytujące, bo fryzurka jednej z postaci została już wyśmiana, ale pewna maska ma swoją genezę w historii postaci, która ją nosi - i również jest to element humorystyczny. Oczywiście są też nadal irytujące rzeczy, jak poziom animacji - na przykład w ostatnim odcinku (chociaż to tak nie przeszkadzało w tym wypadku, bo epizod w dużej części komediowy): Czy powtarzający się w kółko humor z tym gościem (chociaż ostatnio też potrafi być lepiej pisany): Podoba mi się ten familijny klimat przetaczający się ostatnio przez serię. Nawet dostrzegłem pewne zalety, na które wcześniej nie zwracałem uwagi - jak kościelną rodzinę protagonisty. Normalnej przeszłości, której brakowało w takim Naruto, gdzie znanym krajobrazem była scena, w której główny bohater jako dzieciak siedział sam na huśtawce i nikt nie chciał się z nim bawić

Tak więc, jeśli ktoś myśli o shonenie dziejącej się w atmosferze przybranej rodziny i jest gotowy na poświęcenie wcześniejszych 10-20 godzin zaadaptowania to polecam
