OPENING:
OPIS:
Źródło: http://www.wydawnictwo.hanami.pl/saga_winlandzka01.phpNormanowie, Danowie, Rusini…obecnie znani jako wikingowie. Niezłomni wojownicy, których bała się cała Europa. Jednym z nich jest Thorfinn, syn Thorsa. Mimo swojego młodego wieku, rzadko kto może z nim się równać w walce. Kim jest ten chłopak, w którego oczach nie ma strachu, ale płonie nienawiść? Czemu zawdzięcza swoje umiejętności? Skąd pochodzi?
“Saga Winlandzka” to epopeja, w której nie brak intryg, pokazanych z rozmachem scen walk, berserków czy Jomswikingów - elitarnych wojowników (niektórzy badacze twierdzą, że stacjonowali oni na Wolinie!). To też barwne, nierzadko historyczne, postacie - Thorfinn, Askeladd, Floki czy Leif. Zapraszamy na niesamowitą sagę, która zdobyła szereg nagród i jest uznawana za jedną z najlepszych serii o wikingach, jaka kiedykolwiek powstała!
Jeśli miałbym jakoś nakreślić fabułę - na podstawie openingu, trzech pierwszych odcinków oraz moich przypuszczeń na temat czwartego (28 lipca) - to porównałbym ją do historii Aryi Stark z Gry o Tron. Na etapie wstępnych epizodów główny bohater to taki typowy mały dzieciak z battle shonena, który marzy o wielkiej przygodzie (w tym wypadku podróżowaniu po morzach). Jego ojciec to przykład mocnego kręgosłupa moralnego. Z kolei fabuła troszkę... wlecze się i skupia się na budowaniu świata przedstawionego (np. skąd wzięła się rodzina bohatera, jest też wątek odkrycia pewnego kontynentu przedstawiany z dystansem).
Tak jak w Grze o Tron jest tu też wiele średniowiecznej, bezlitosnej mentalności, "sprawiedliwości" opartej na mieczu, okropności, bezsensowności wojny i naiwności tych, którzy widzą w niej romantyzm. Już pierwsza, ładnie zaanimowana częściowo w CGI scena na początku epizodu daje do zrozumienia, że można spodziewać się tu dużo bitew, zabijania. Walki są lekko podkoloryzowane, nie tak oderwane od rzeczywistości jak w innych anime akcji, przynajmniej na razie. Wkrótce uraczeni zostaniemy też rezultatem pierwszego spisku, który odmieni życie Thorfinna - znowu pewne skojarzenia z małej dziewczynką z Igłą .
Ogólnie podoba mi się pomysł battle shounena, który jest umieszczony w historycznych ramach. Zwłaszcza, że ten shounen za niedługo pewnie zmieni się w pełnokrwisty seinen - pierwsze rozdziały mangi były drukowane na łamach Weekly Shounen Magazine, po czym po około 6. miesiącach seria została przeniesiona do miesięcznika Monthly Afternoon (magazynu dla wyższej grupy wiekowej = młodych dorosłych). Fajnie zobaczyć protagonistę o którym można poczytać na wikipedii w kartach "historia", to samo dotyczy wydarzeń, bo te też zostały dość dobrze nakreślone w pierwszych odcinkach. Do tego autor dobrał tak postać historyczną, że trzymając się pewnych podstawowych ram łatwo ją fabularyzować. Niby w anime często pojawiają się postacie historyczne (szczególne uwielbienie u Japończyków mają Joanna d'Arc oraz Nobunaga Oda), ale zwykle są to przedstawienia kiczowate, odrealnione, dziwne (futurystyczne), komediowe. W przypadku Vinland Saga czuć pewną powagę. Mam wrażenie, że serię równie dobrze mógłby zrobić HBO w formie aktorskiej. Oglądam ją i czuje, jakbym to był jakiś serial zachodni z japońskich dubbingiem (dziwnie się czuję słysząc formę grzecznościowa "-dono" wypowiadaną przez osobnika ludu skandynawskiego ).