Pierwszy sezon był objawieniem. Był jak powiew świeżego powietrza w zaduszonym pokoju, niewietrzonym od wielu tygodni. Oglądało się go właściwie jako zagadkę, coś nie przystającego do innych popularnych produkcji serialowych. Teraz, gdy wiemy już czego się spodziewać, a oczekiwania widzów zostały rozbudzone, można się zastanawiać, czy drugi sezon też powala w całości na kolana? Nie. Ale to nie znaczy, że jest źle.
Mamy starych i nowych bohaterów oraz poszerzenie ich losów. I może nie wszystko jest już tak tajemnicze, bo bardziej skupiono się na rozbudowywaniu tzw. drugiej strony, pogłębianiu jej cech, niż nad tym, skąd ona się wzięła i po co. Zniknął rządowy spisek, wszyscy są (jakby) po jednej stronie. Znowu mamy nawiązania do popkultury z lat 80, kultowe gry z tamtego okresu itp. itd. Historia przez większość sezonu jest spójna z wyjątkiem 7 odcinka, który jest moim zdaniem czystym zapełniaczem. Psuje integralność i bardzo odbiega poziomem od całego sezonu.
Boję się tylko, że w trzecim sezonie tej świeżości już będzie coraz mniej, a serial powoli zacznie robić się bardziej wtórny i przewidywalny... Ale wierzę, że bracia Duffers sobie poradzą.