Oczywiście okładka w wersji dla "normalnych ludzi" wygląda nieco inaczej
Jeśli chodzi o 11. przedostatni odcinek serialu wyemitowany wczoraj to SIABADABAAAA.... SIABADABAAAA....
Ale już odstawiając fanserwisowe żarciki. Epizod to niezły, emocjonalny rollercaster jakiego nie spodziewałem się po nim w momencie inicjacji. Zaczyna się od śmiesznej historii, w której Kaguya uczy się używać internetu, przede wszystkim twittera, jednocześnie nie dając odpocząć swojej prywatnej pokojówce Hayasace. Ogólnie jest zabawnie, jak przyzwyczaiło widzów już to anime, do tego upierdliwość i nieporadność tytułowej bohaterki aż prosi się o jakąś pomstę (w sumie Hayasaka mści się w trzeciej historii, krytykując bezczynność bohaterki przez całe wakacje). Środek serii to absurdalna, szalona historia z Chicą i sposobem jedzenia ramenu - trudno to opisać, trzeba to po prostu zobaczyć. Taka kilkuminutowa wersja anime "Ramen Daisuki Koizumi-san", ale dużo lepiej poprowadzona pod względem komizmu. No i po tym fragmencie seria zmienia oblicze. O ile jeszcze początek trzeciej historii ma wątek humorystyczny w wakacyjnym klimacie Watamote (polecam!), to potem historia jest coraz bardziej i bardziej dołująca. Najpierw jest nawiązanie do scen z pierwszego endingu, na który od teraz człowiek będzie nieco inaczej patrzył - takie "zdarza się... uroki młodości". Za to po napisach nastrój widza opada na dno. Jeśli tak ma wyglądać dalej historia to poproszę o więcej, przede wszystkim o polskie wydanie mangi, nie wiem od Studia JG czy Waneko. Początek odcinka to prośba o cięgi dla Kaguyi, na końcu człowiekowi jest jej żal. W ciągu 25 minut seria przeszła ze szkolnej komedii w depresyjny dramat obyczajowy .